Co się kryje w torebce projektantki?
Zgubiłam klucze od domu. Przeszukałam wszystkich pięć aktualnie używanych torebek i nic. Muszę dzisiaj zrobić w nich porządek, może to nawet dobra okazja żeby zajrzeć w czeluść damskiej torby? Chcecie wiedzieć co tam mam?
Obnażam przed wami moje mroczne królestwo. Sporo tego, przygotujcie kanapki :)
Omnia mea mecum porto (wszystko co moje, ze sobą noszę)
- komórka wszystkomająca i IPad - wiadomo
- plastry na odciski - bo nie ma takich butów na świecie, które by mnie nie obtarły - dotyczy także gumowców używanych na budowie zamiennie ze szpilkami, które również są elementem podstawowym wyposażenia projektantki
- plastry na otarcia - j.w.
- plastry z opatrunkiem, różne zestawy w tym też dla dzieci (?)
- osiem próbek perfum w tym dwie męskie - możecie nie wierzyć, ale znajdują zastosowanie na budowie
- lusterko (lustereczko, psia jego mać)
- puderniczka dla pudernicy
- szminki - kilka - wprawdzie nie używam, ale dlaczego mam nie mieć?
- tusz do drukarki (bo przecież nie do rzęs)
- podręczny zestaw małego architekta
- ekierka
- miarka (3 m) i dalmierz
- scyzoryk - połowy gadżetów nie umiem użyć
- laserowy wskaźnik równie dobry do zabawy z kotem, co z kierownikiem budowy
- gwizdek psi (na budowę jak znalazł)
- wizytówki
- coś do czytania, książka i czasopismo (dla zrównoważenia braku ilustracji w książce)
- piłeczka golfowa
- kilka pisaków - piórko bambusowe, ołówek, kilka długopisów, w tym jeden różowy, który w tajemniczy sposób zawsze mi wpada w ręce w banku albo innym urzędzie wystarczająco poważnym, by narobić mi wstydu, gdy muszę się podpisać. (Pomijając fakt, że już sam charakter pisma jest powodem do wstydu.). W każdym razie służy ten ekstrawagancki kolor do robienia adnotacji na dokumentacji na budowie, bo tego koloru nikt mi nie podrobi, zwłaszcza osobnik płci męskiej - to co napisane i narysowane na różowo - moją ręką zostało uczynione
- po kawałku wszystkich materiałów wykończeniowych - ceramika, drewno, beton, laminaty - na wagę - jakieś kilko - taki podręczny zestaw moodbordowy
- skamieniałe stworzenie sprzed ok. 4.5 tys. lat ( - Co ty nosisz w tej torbie, kamienie?)
- Św. Antonii - patron rzeczy zagubionych (myślałam, że go zgubiłam) - dla uspokojenia nie noszę relikwii w postaci palca świętego :)
- jeszcze inne plastry
- kolczyki
- chusteczki nawilżające - paka dla niemowlaka (bez tego na budowie ani rusz)
- bilety lotnicze
- serwetka ze szkicem (zapewne genialnym) jakiegoś projektu,
- opakowanie z czekolady ze szkicem
- pudełko od makaronu ze szkicem
- torebka śniadaniowa ze szkicem
- osiem kartek z listą zakupów (w tym prezentów świątecznych - nie wyrzucać, oprawić - będzie służyć przez kolejne sezony) )
- organizer (w tym przypadku podręczny dezinformator z mocno przeterminowanym kalendarzem, jeszcze z tamtego wieku)
- ulotki reklamowe ze sklepów wnętrzarskich
- miliony kartek ze słowami, czasem całe zdania
- taśma klejąca
- kreda
- spinki
- spinacz
- portfel pusty
- pieniądze luzem, bo nie umiem używać portfela (w tymże tylko obce waluty - 25 kopiejek, 1 euro) i srylion kart lojalnościowych
- guma do żucia (taka dla dzieci - oczywiście konieczna do podważania powagi niektórych sytuacji - zapach jak od sześciolatka nieraz pomaga w sytuacjach podbramkowych)
- kryształowa kulka (gdyby ktoś nie okazał się elementem mojego feng shui)
- chusteczki
- mydełko z jakiegoś hotelu
- krem do rąk
- tabletki przeciwbólowe, tabletki bardzo przeciwbólowe
- pilniczek do paznokci
- cukierki cynamonowe z Ameryki (o smaku Indii)
- mała chińska saszetka (pusta ale w ładne wzorki- idealne gdybym jednak, kiedyś, po pijanemu chciała sobie zrobić tatuaż)
- przepis na paelle i pianobeton
- słuchawki - nigdy nie używam na ulicy, bo jestem ślepa i słuch to mój wzrok, ale świetnie się sprawdzają jak mi się nie chce gadać z głupimi ludźmi
- zdjęcia rozmaite
- czerwone szkiełko - może to z zestawu moodbordowego?
- talizman z pokemonem, który "pokonuje wszystko"
- malutki misiek BUKOWSKI DESIGN - broszka - przypinam aby zamanifestować swoją artystyczną niemoc w sprawie np. zaworu trójgłowego w podtynkówce
- notatnik z miękką plastikową okładką (tylko taka nadaje się na poniewierkę) a w nim to już same cuda i dziwy
- zapachowe drewniane coś (figa chyba) - dla zrównoważenia zapachu psich chrupków
- dokumenty (zaglądam gdy mam problemy z tożsamością)
- zapalniczka nie palę, ale mogę coś podpalić
- coś tajemniczego, co już nie wiem do czego służy
- Srebrna łyżeczka (bo bez niej głupio się je jogurty a plastikowych sztućców nie znoszę)
To co się w mojej głowie nie mieści, z pewnością zmieści się w torebce.
Wygląda to na listę internetowych linków do innych światów. Nawet nie chce wiedzieć jakby to zanalizował jakiś psycholog, czy inny egzorcysta.
Zaznaczam, że wszystko to w torbie, która nie przekracza wymiarami wielkości Małopolski.
Brakuje tylko zaczarowanego ołówka i pierścienia Arabelli.
Kluczy brak. Oficjalnie uznaje się za zaginione.
A ty co nosisz ze sobą?