Zresztą oceńcie sami.
Rollo spełnia wszelkie kryteria, których oczekiwałam od siedziska, które pozwoli mi nieco ulżyć w cierpieniach, nie kłócąc się z moim poczuciem estetyki.
Mebel fajny, jak pies
Podobnie jak twórcy BB8, projektantka Rollo - zastosowała podobną sztuczkę, która sprawia, że do nieożywionego przedmiotu zaczynamy mieć nieco inny stosunek. Rollo stroi miny - antropomorficzny wizerunek sprawia, że wydaje się sympatyczny. Mebel ma troje oczu i uśmiech w postaci wzoru dookoła całej kulistej postaci.
Otrzymujemy go w postaci płaskiej - składa się z trzech elementów - wewnętrznej gumowej piłki, zewnętrznego pokrowca z filcu i pompki do nadmuchiwania. Sam proces "montażu" nieodmiennie przypomina nadmuchiwanie zabawek plażowych i jest łatwy. zajmuje to oczywiście chwilkę, bo Rollo ma 65 cm w obwodzie. Nie jestem pewna jak czyścić ten pokrowiec, bo nie ma o tym żadnej informacji, ale łatwo go zdjąć - jest zapinany na suwak. Przesuwaniu się zapobiega łata z eko-skóry na spodzie - ona też sprawia, że Rollo nie turla się sam po podłodze.
Mamy do wyboru dwa wzory i trzy wersje kolorystyczne - wszystkie z tego samego naturalnego materiału - filcu.
Na pudełku (ładnie zaprojektowanym) znajduje się piktogram pokazujący ideę tego mebla.
Już pierwszego dnia wypróbowałam wszystkie. Od porannych ćwiczeń przez pracę przy komputerze po wieczorny relaks przy kominku. Musze szczerze przyznać, że dawno żaden meble nie wpłynął na moje samopoczucie fizyczne i psychiczne jak ROLLO. Pomyślicie, że zwariowałam, albo zdziecinniałam? Życie w ciągłym stresie sprawia, że każda okazja do relaksu jest nieoceniona.
Może nie wprowadzę go do biura - bo jednak praca precyzyjna wymaga nieco większego skupienia (albo spowoduje zbytnie rozluźnienie i nici z pracy :) - ale w domu jest świetnym towarzyszem.
Polecam z pełnym przekonaniem :) Jak Wam się podoba?