W zeszły tygodniu, na zaproszenie marki Sitag wzięłam udział w spotkaniu projektantów w Galerii Bunkier Sztuki, gdzie odbyła się również premiera nowej kolekcji gospodarza tego wydarzenia Ikony Sitag - Vank.
Autentyczny design, czyli jaki?
Share – słowo wytrych do naszej rzeczywistości – czy w dobie wszechobecnego dzielenia się egocentryczni twórcy mają jeszcze szansę się odnaleźć? Udostępniamy, przekazujemy, podajemy dalej treści, wynajmujemy, pożyczamy mamy szeroko rozumiany dostęp. Dotyczy to zarówno obrazów, idei czy banalnych przedmiotów codziennego użytku – pralki, mieszkania czy aplikacji komputerowej. Gdzie w tym świecie jest miejsce na bycie posiadaczem, autorem, właścicielem?
Jestem zwolenniczką traktowania mojego zawodu jako usługi wykonywanej na rzecz i dla klientów opartego o porozumienie – nie jak to zwykło się często przyjmować, jako dzieła samego w sobie. Czy podchodząc do projektowania jako konceptu szytego na miarę potrzeb i oczekiwań, wynikającego ze specyficznych i niepowtarzalnych przecież kontekstów i potencjału możliwe jest stworzenie kopii czyjegoś projektu? – nie sądzę. Moim zdaniem o kopiowaniu, jako niewątpliwie niskim instynkcie marnego wykonawcy, możemy mówić wyłącznie w odniesieniu do powierzchownych aspektów wszelkich projektów jak strefa estetyki czy formy.
Share – słowo wytrych do naszej rzeczywistości – czy w dobie wszechobecnego dzielenia się egocentryczni twórcy mają jeszcze szansę się odnaleźć? Udostępniamy, przekazujemy, podajemy dalej treści, wynajmujemy, pożyczamy mamy szeroko rozumiany dostęp. Dotyczy to zarówno obrazów, idei czy banalnych przedmiotów codziennego użytku – pralki, mieszkania czy aplikacji komputerowej. Gdzie w tym świecie jest miejsce na bycie posiadaczem, autorem, właścicielem?
Jestem zwolenniczką traktowania mojego zawodu jako usługi wykonywanej na rzecz i dla klientów opartego o porozumienie – nie jak to zwykło się często przyjmować, jako dzieła samego w sobie. Czy podchodząc do projektowania jako konceptu szytego na miarę potrzeb i oczekiwań, wynikającego ze specyficznych i niepowtarzalnych przecież kontekstów i potencjału możliwe jest stworzenie kopii czyjegoś projektu? – nie sądzę. Moim zdaniem o kopiowaniu, jako niewątpliwie niskim instynkcie marnego wykonawcy, możemy mówić wyłącznie w odniesieniu do powierzchownych aspektów wszelkich projektów jak strefa estetyki czy formy.
Kopiowanie czy proste naśladownictwo w kreatywnych dziedzinach jest nie tyle naganne co prymitywne i obnaża niemoc kopiującego. Współczesny odbiorca też przyczynia się do tego stanu rzeczy. Przecież niewyedukowany konsument czy nieświadomy odbiorca nie może zdawać sobie sprawy jaka jest różnica np. między oryginalnym krzesłem znanego projektanta a jego podróbką? Jego wybór opiera się wyłącznie na podobieństwie i dostępności tego mebla do oryginału, którego posiadanie jest aspiracją. Aspirację te wymuszają na nas producenci oryginałów zaś wielka ekonomiczna machina rynku kusi za pomocą niskich cen kopi. Kierują nami (klientami) nie prawdziwe płynące z głębi potrzeby ale zewnętrzne siły – dobrze, żeby każdy to wiedział.
Nie można jednak wrzucać do jednego worka pojęcie inspiracji czy twórczej interpretacji zwłaszcza w stosunku do archetypicznych wzorców. Nie chciałabym żyć w świecie, gdzie opatentowane zostaną klasyczne konstrukcje czy wzory mebli albo motywy zdobnicze, które są częścią spuścizny kulturowej czy osiągnięciem cywilizacji. Historia architektury, na którą powoływała się w wykładzie Zuzanna Skalska, jest tego dobry przykładem. Na przestrzeni wieków mieliśmy wiele okresów, w których rozwój technologii, postępy w nauce i zmiany społeczno-kulturowe zaowocowały wyodrębnieniem stylistycznych nurtów – choćby gotyku, wspomnianego przez Zuzannę, obecnych we wszystkich niemal rejonach chrześcijańskiego świata. Te nurty architektoniczne, ich mutacje, ale też liczne zapożyczenia były efektem organicznej ewolucji idei nie zaś bezmyślnego kopiowania. Fakt, że nie byłoby to możliwe gdyby twórcy pierwszych gotyckich katedr opatentowali swoje dzieła, jednak wydaje mi się, że to nieco inna strona relacji między twórcami. Czym innym jest kopiowanie z przywłaszczaniem autorstwa, a czym innym inspiracja, twórcza interpretacja czy wpisywanie się w nurt stylistyczny. Dzisiaj, kiedy przepływ informacji i dostęp do wiedzy jest nieporównywalny, nieraz trudno określić podświadomy wpływ inspiracji.
Nie można jednak wrzucać do jednego worka pojęcie inspiracji czy twórczej interpretacji zwłaszcza w stosunku do archetypicznych wzorców. Nie chciałabym żyć w świecie, gdzie opatentowane zostaną klasyczne konstrukcje czy wzory mebli albo motywy zdobnicze, które są częścią spuścizny kulturowej czy osiągnięciem cywilizacji. Historia architektury, na którą powoływała się w wykładzie Zuzanna Skalska, jest tego dobry przykładem. Na przestrzeni wieków mieliśmy wiele okresów, w których rozwój technologii, postępy w nauce i zmiany społeczno-kulturowe zaowocowały wyodrębnieniem stylistycznych nurtów – choćby gotyku, wspomnianego przez Zuzannę, obecnych we wszystkich niemal rejonach chrześcijańskiego świata. Te nurty architektoniczne, ich mutacje, ale też liczne zapożyczenia były efektem organicznej ewolucji idei nie zaś bezmyślnego kopiowania. Fakt, że nie byłoby to możliwe gdyby twórcy pierwszych gotyckich katedr opatentowali swoje dzieła, jednak wydaje mi się, że to nieco inna strona relacji między twórcami. Czym innym jest kopiowanie z przywłaszczaniem autorstwa, a czym innym inspiracja, twórcza interpretacja czy wpisywanie się w nurt stylistyczny. Dzisiaj, kiedy przepływ informacji i dostęp do wiedzy jest nieporównywalny, nieraz trudno określić podświadomy wpływ inspiracji.
Nie wiem, czy z racji wieku czy po prostu podobnej postawy bliżej mi do zdania uczestniczącego w spotkaniu Szymona Hornowskiego, niż krakowskich starchitektów będących niegdyś moimi idolami. Zdanie Pana Marka Dunikowskiego, mówiące o tym, że to rynek decyduje i sam się reguluje w kwestiach ochrony praw autorskich oraz wycofana postawa Krzysztofa Ingardena kwitującego całą sprawę wątpiąco-kpiącym zdaniem, że od sporów są sądy i prawo – nie kryją raczej w sobie głębszej refleksji na ten trudny ale ważny temat.
Szkoda, że czas nie pozwolił poznać kontekstu powstania prezentowanych podczas tego spotkania mebli marki Sitag. To z pewnością temat na oddzielny wpis.
Jedna konkluzja pozostaje na koniec – warto a nawet trzeba rozmawiać. Macie niedosyt w tym temacie – zapraszam do dyskusji.
Szkoda, że czas nie pozwolił poznać kontekstu powstania prezentowanych podczas tego spotkania mebli marki Sitag. To z pewnością temat na oddzielny wpis.
Jedna konkluzja pozostaje na koniec – warto a nawet trzeba rozmawiać. Macie niedosyt w tym temacie – zapraszam do dyskusji.