Pewnie o tym marzysz? Inaczej czytałabyś teraz o przepisie na lemoniadę, lub co modnego w tym roku na plaży. Zanim wydasz grube pieniądze na studia, zanim stracisz czas i nerwy pomyśl -
Czy nie byłoby wspaniale sprawdzić, tak ważną w życiu rzecz, jak wybór zawodu za cenę jednej pary jeansów???
Czy nie byłoby wspaniale sprawdzić, tak ważną w życiu rzecz, jak wybór zawodu za cenę jednej pary jeansów???
NAJTAŃSZY TEST - PROJEKTANT WNĘTRZ - czy to dla mnie?
Nie wiem, jak wy, ale ja często spotykam niespełnione zawodowo osoby, najczęściej to kobiety. Załóżmy, że wykonujesz zawód, który po latach okazał się złym wyborem. Okazało się, że w ogóle się do tego nie nadajesz. Albo nie lubisz robić tego, co jest twoim fachem. Męczy Cię to, z trudem wstaje rano do pracy marzysz o zmianie. Jak to się w ogóle stało, że go wybrałaś przed laty? Co sprawiło, że spośród miliona różnych zajęć wybrałaś właśnie to? Coś trzeba było wybrać w szkole średniej i to ty pojęłaś decyzję. Rodzice Ci kazali? A może jednak marzyłaś od dziecka, żeby zostać księgowa, pielęgniarką czy kucharką – a teraz marzenia się rozwiały i została proza życia i niezadowolenie? Dlaczego dzisiaj dochodzisz do wniosku, że ta decyzja była zła?
Bo nie znałaś realiów? Bo znałaś tylko teorię, nie miałaś doświadczenia? Wszyscy mówili, że się do tego nadajesz?
Czy miałaś możliwość sprawdzenia swojego wyboru zawodu w praktyce, przed ostatecznym podjęciem wyboru? Czy zastanawiałaś się nad wszystkim aspektami, jakie będą wiązały się z tym zajęciem? Czy ktoś cię w to wprowadził? Miałaś mentora? Czy ktoś dał Ci szansę spróbowania tego? Raczej nie – bo to naprawdę trudne – zwłaszcza dla mało świadomych młodych ludzi. Podejmujemy pochopne decyzje, a potem jest, jak jest.
Bo nie znałaś realiów? Bo znałaś tylko teorię, nie miałaś doświadczenia? Wszyscy mówili, że się do tego nadajesz?
Czy miałaś możliwość sprawdzenia swojego wyboru zawodu w praktyce, przed ostatecznym podjęciem wyboru? Czy zastanawiałaś się nad wszystkim aspektami, jakie będą wiązały się z tym zajęciem? Czy ktoś cię w to wprowadził? Miałaś mentora? Czy ktoś dał Ci szansę spróbowania tego? Raczej nie – bo to naprawdę trudne – zwłaszcza dla mało świadomych młodych ludzi. Podejmujemy pochopne decyzje, a potem jest, jak jest.
GDYBYM WIEDZIAŁA, TO CO WIEM
Wiem, bo przerabiałam to samo. Decyzję o tym, kim chcę zostać jak dorosnę zmieniałam w dzieciństwie co chwilę. Kim to ja nie chciałam zostać – aktorką, panią z telewizji, kucharką, fryzjerką, przedszkolanką, tancerką. Kiedy nadeszła kwestia wyboru średniej szkoły – byłam na etapie fascynacji medycyną – pewnie pod wpływem autorytetu mojego dziadka :) Wybrałam więc profil biologiczno-chemiczny – tak , wiem, to może być dla niektórych szok. Już po roku okazało się, że to nie moja droga – już wtedy zaczęło się we mnie krystalizować pragnienie rozwoju w jakiejś bardziej artystycznej dziedzinie.
Inspiracja znów przyszła z zewnątrz. W wakacje po pierwszej klasie liceum miałam uporządkować wszystkie półki z książkami i gazetami w domu rodziców – a było tego strasznie dużo. Za sprawą głównie ojca mieliśmy tony pism zwłaszcza z branży budowlanej, wyposażenia wnętrz i DIY oraz mody (to wkład mamy). W moje ręce wpadły stare wydania „MURATORA” (jeszcze nie kolorowe tylko w sepii), „Majstra budowlanego” i numery „Projektu”. Jak możecie się domyślać całe wakacje czytałam te roczniki pism i zgłębiałam wiedzę i zapragnęłam zostać architektem. Wszyscy mówili, że mam talenty plastyczne i manualne – rodzina przyklasnęła. Nie miałam nikogo ze znajomych, kto mógłby mi wytłumaczyć na czym dokładnie ta praca polega, ale w ogóle tego nie potrzebowałam – w mojej głowie zakwitła już wizja tego zawodu. Będę zmieniać świat, upiększać przestrzeń, budować domy!
Ta górnolotna myśl towarzyszyła mi przez całe studia, ale kubeł zimnej wody wylał się na mnie dopiero w pierwszej pracy. Klapki spadły mi z oczu i zobaczyłam ten zawód taki, jakim jest naprawdę. Nie powiem Ci jak jest – bo to jedynie moja osobista opinia – chodzi o to, że ja do tego się kompletnie nie nadawałam – potrafiłam projektować, ale to okazało się być zupełnie poboczną kwestią w architekturze (w tym kraju).
Gdybym tylko wiedziała to od początku, gdyby mi to ktoś powiedział. Pewnie wybrałabym inny kierunek, nie straciłabym tyle czasu na bezsensowne zajęcia, nie musiałbym potem dokształcać się w pośpiechu i stresie, że o kosztach tego nie wspomnę.
Jak wiecie – nie zrezygnowałam z moich marzeń – musiałam tylko zmienić nieco kurs. Od kilkunastu już lat prowadzę pracownię projektową wnętrz, pracuję i ciągle się uczę.
Poszłam nawet krok dalej – uczę innych. To także okazało się moim powołaniem. Zaczęło się od moich praktykantów – których musiałam często uczyć wszystkiego o wnętrzach od podstaw. Mówią, że potrafię to robić – rozpiera mnie duma, kiedy chwalą mnie moi kursanci. Ich głos znajdziesz TU.
Inspiracja znów przyszła z zewnątrz. W wakacje po pierwszej klasie liceum miałam uporządkować wszystkie półki z książkami i gazetami w domu rodziców – a było tego strasznie dużo. Za sprawą głównie ojca mieliśmy tony pism zwłaszcza z branży budowlanej, wyposażenia wnętrz i DIY oraz mody (to wkład mamy). W moje ręce wpadły stare wydania „MURATORA” (jeszcze nie kolorowe tylko w sepii), „Majstra budowlanego” i numery „Projektu”. Jak możecie się domyślać całe wakacje czytałam te roczniki pism i zgłębiałam wiedzę i zapragnęłam zostać architektem. Wszyscy mówili, że mam talenty plastyczne i manualne – rodzina przyklasnęła. Nie miałam nikogo ze znajomych, kto mógłby mi wytłumaczyć na czym dokładnie ta praca polega, ale w ogóle tego nie potrzebowałam – w mojej głowie zakwitła już wizja tego zawodu. Będę zmieniać świat, upiększać przestrzeń, budować domy!
Ta górnolotna myśl towarzyszyła mi przez całe studia, ale kubeł zimnej wody wylał się na mnie dopiero w pierwszej pracy. Klapki spadły mi z oczu i zobaczyłam ten zawód taki, jakim jest naprawdę. Nie powiem Ci jak jest – bo to jedynie moja osobista opinia – chodzi o to, że ja do tego się kompletnie nie nadawałam – potrafiłam projektować, ale to okazało się być zupełnie poboczną kwestią w architekturze (w tym kraju).
Gdybym tylko wiedziała to od początku, gdyby mi to ktoś powiedział. Pewnie wybrałabym inny kierunek, nie straciłabym tyle czasu na bezsensowne zajęcia, nie musiałbym potem dokształcać się w pośpiechu i stresie, że o kosztach tego nie wspomnę.
Jak wiecie – nie zrezygnowałam z moich marzeń – musiałam tylko zmienić nieco kurs. Od kilkunastu już lat prowadzę pracownię projektową wnętrz, pracuję i ciągle się uczę.
Poszłam nawet krok dalej – uczę innych. To także okazało się moim powołaniem. Zaczęło się od moich praktykantów – których musiałam często uczyć wszystkiego o wnętrzach od podstaw. Mówią, że potrafię to robić – rozpiera mnie duma, kiedy chwalą mnie moi kursanci. Ich głos znajdziesz TU.
JAK NIE POPEŁNIĆ BŁĘDU ZŁEGO WYBORU?
Sprawdź. Proste, prawda? Ale jak? Powiedziałabym – przepracuj jeden dzień w profesjonalnym biurze projektowym – zobacz jak to działa bez ściemy. Porozmawiaj z profesjonalistą – osobiście – szczerze. To może być trudne. Mam coś łatwiejszego.
Specjalnie dla Ciebie przygotowałam KURS online – to jest naprawdę dobry sprawdzian tego, czy nadajesz się do tego zawodu. Jeśli o tym marzysz, to skonfrontuj te marzenia z rzeczywistością. Program kursu to coś więcej niż technikalia czyli jak urządzić kuchnie, jak dobrać kolory. Zdradzam na czym polega ten zawód, jak jest w praktyce, nie teorii. To przekrój przez wszystkie aspekty pracy projektanta wnętrz – 8 kroków, aby przekonać się , czy twoje marzenie nie jest tylko mrzonką – wizją nieprawdziwą.
Sprawdź – wykonaj jeden kompletny możliwy do realizacji projekt – wszystkie etapy projektowania – od znalezienia idei, podstaw psychologicznych, przez aspekty techniczne (inwentaryzacja), praktyczne (zakupy, budżet), aż ulubione przez większość artystyczne – style, kolory. Zrób to dla kogoś – dla pierwszego klienta – przetestuj czy potrafisz przekonywać innych do swoich pomysłów.
Jeśli Ci się to uda – BRAWO! Śmiało spełniaj swoje marzenie – to twoja droga – idź dalej, zapisz się do szkoły, na studia, albo po prostu trenuj w inny sposób.
Nie obiecam Ci, że po kursie internetowym zdobędziesz całą wiedzę i doświadczenie na temat wnętrz. To ABC podstaw, ale to też pierwszy ważny krok w tym kierunku.
Obiecuję, że będziesz po nim wiedzieć czy ten zawód jest dla ciebie i co powinnaś zrobić dalej – co podciągnąć, czego się jeszcze nauczyć, a co idzie Ci lekko. Po to stworzyłam to opracowanie.
Jeśli z jakichś względów – twój entuzjazm opadnie już po 2-3 lekcjach – nie licz na cud – to nie twoja bajka. Nie wydasz na studia mnóstwa pieniędzy, nie stracisz czasu. Czy nie byłoby wspaniale sprawdzić, tak ważną w życiu rzecz, jak wybór zawodu za cenę jednej pary jeansów?
Decyzję pozostawiam tobie, ale nie możesz się nie zgodzić, ze warto sprawdzić, niż żałować, że się nie zrobiło małej próby?
Specjalnie dla Ciebie przygotowałam KURS online – to jest naprawdę dobry sprawdzian tego, czy nadajesz się do tego zawodu. Jeśli o tym marzysz, to skonfrontuj te marzenia z rzeczywistością. Program kursu to coś więcej niż technikalia czyli jak urządzić kuchnie, jak dobrać kolory. Zdradzam na czym polega ten zawód, jak jest w praktyce, nie teorii. To przekrój przez wszystkie aspekty pracy projektanta wnętrz – 8 kroków, aby przekonać się , czy twoje marzenie nie jest tylko mrzonką – wizją nieprawdziwą.
Sprawdź – wykonaj jeden kompletny możliwy do realizacji projekt – wszystkie etapy projektowania – od znalezienia idei, podstaw psychologicznych, przez aspekty techniczne (inwentaryzacja), praktyczne (zakupy, budżet), aż ulubione przez większość artystyczne – style, kolory. Zrób to dla kogoś – dla pierwszego klienta – przetestuj czy potrafisz przekonywać innych do swoich pomysłów.
Jeśli Ci się to uda – BRAWO! Śmiało spełniaj swoje marzenie – to twoja droga – idź dalej, zapisz się do szkoły, na studia, albo po prostu trenuj w inny sposób.
Nie obiecam Ci, że po kursie internetowym zdobędziesz całą wiedzę i doświadczenie na temat wnętrz. To ABC podstaw, ale to też pierwszy ważny krok w tym kierunku.
Obiecuję, że będziesz po nim wiedzieć czy ten zawód jest dla ciebie i co powinnaś zrobić dalej – co podciągnąć, czego się jeszcze nauczyć, a co idzie Ci lekko. Po to stworzyłam to opracowanie.
Jeśli z jakichś względów – twój entuzjazm opadnie już po 2-3 lekcjach – nie licz na cud – to nie twoja bajka. Nie wydasz na studia mnóstwa pieniędzy, nie stracisz czasu. Czy nie byłoby wspaniale sprawdzić, tak ważną w życiu rzecz, jak wybór zawodu za cenę jednej pary jeansów?
Decyzję pozostawiam tobie, ale nie możesz się nie zgodzić, ze warto sprawdzić, niż żałować, że się nie zrobiło małej próby?