Nie ma nudnych kolorów, każdy ma niezwykłą historię, przekaz, oddziaływanie. Ten wpis miał być o kolorze popularnie nazywanym czekoladowym, ale przypomniałam sobie o tym, że ten blog ma mieć charakter edukacyjny, i że warto czasem sięgnąć do klasyki by pokazać coś niebanalnego. Dziś historia jednego koloru, zahaczająca o sztuki piękne - malarstwo i fotografię. Brąz o smakowitym czekoladowym odcieniu.
KOLOR. Można o nim mówić poetycko i technicznie. Można studiować jego historię. Można poznać jego naturę i moc. Pytanie po co? Jeśli sam fakt, że jesteś projektantem, albo uważasz się za pasjonata wnętrz, nie jest wystarczająco przekonywujący, to mam bardziej racjonalne przesłanki. Bo kolor to klucz do emocji. Bo kolor ułatwia komunikacje. Bo kolor sprzedaje. Bo kolor Cię wyróżnia. Podkreśla indywidualność. Bo to potężne narzędzie.
Zdjęcie tytułowe i to powyżej, to fragment obrazu autorstwa XVII wiecznego malarza flamandzkiego Antoona van Duck'a. Był on asystentem Rubensa, czyli znaczącą postacią w dziejach malarstwa. Historia kolorów w dużej mierze splata się z historią pigmentów używanych przez artystów. To oni poszukiwali wciąż nowych oryginalnych odcieni. Brązy Rubensa są znane specjalistom od kolorów. To wyjątkowo głęboki brąz. Jeden zyskał nazwę od nazwiska wspomnianego malarza - w pisowni nico zmodyfikowanej "Van Dyke brown" przetrwał do dziś. Jest to ziemisty, ciemny brąz półlaserunkowy - czyli pigment ten ma półprzezroczystą strukturę. Wygląda mniej więcej tak (o ile macie dobrze skalibrowany monitor).
A tak wygląda technika fotograficzna podobna do opisywanej przeze mnie cyjanotypii - nazwana od tego koloru również "Van Dyke brown". Ten piękny efekt podobny do sepii (nieco ciemniejszy i chłodniejszy niż sepia) powstaje w wyniku druku świetlnego. Emulsję światłoczułą na bazie wodnego roztworu soli żelaza i srebra nanosi się na papier, nakłada negatyw zdjęcia i "wywołuje" ultrafioletowym światłem, potem utrwala. Są organizowane warsztaty uczące tej techniki.
Tak zwane beżo-brązy to wnętrzarskim slangu synonim pójścia na kolorystyczna łatwiznę. Lub też oznaka strachu przed kolorami innymi niż bezpieczne i nijakie neutrale. W sumie trudno się z tym nie zgodzić, ale ja wyznaję zasadę, że nie ma złych kolorów, są tylko źle połączone. Każdy kolor daję w zasadzie nieograniczone możliwości połączeń w niezwykłe palety. Wystarczy odrobina wiedzy i odwaga do eksperymentowania. Poniższe przykłady (choć różnią się nieco tonami i nie jest to jeden odcień) pokazują z czym łączyć ten głęboki kolor w tym sezonie.
Przypominam, że zbiera zapisy na kurs MISTRZOWSKI KOLORY z asekuracją - "COLOUR MASTER" CollageCollege - tylko dla tych, którzy chcą dobierać kolory po mistrzowsku. Szczegóły znajdziecie TU: Uwaga do 6 grudnia obowiązuje niższa cena :) Zróbcie sobie prezent mikołajkowy.