Zaczęłam się zastanawiać jak będzie to święto wyglądało, kiedy mnie już nie będzie, za kolejne sto lat? Postanowiłam zadać to pytanie moim kolegom blogerom i ku mojej wielkiej radości otrzymałam kilka ciekawych wizji. Rozumiem, że w przedświątecznym zamieszaniu trudno było znaleźć chwilkę na zadumę, tym bardziej bardzo jestem wdzięczna wszystkim, którzy mi poświęcili ten czas. Jest to dla mnie taki prezent pod choinkę :)
Oto osiem wizji GWIAZDKI W ROKU 2114 WEDŁUG BLOGERÓW WNĘTRZARSKICH oraz jednego trend-watch’era i mnie. Zapraszam i życzę miłej lektury.
Może również Wy, kiedy już odejdziecie od rodzinnych świątecznych stołów też się zastanowicie na tym futurystycznym tematem? Tradycja w zderzeniu z przyszłością może was zaskoczyć.
cosestetycznego.com [Magda] Kiedy wyobrażam sobie święta za 100 lat to widzę tradycję, ale także nowoczesność - sądzę, że za kilka pokoleń tradycja nadal nie zaniknie, jednak będzie to raczej nowoczesna odpowiedź na to, co było wcześniej, taka naturalna interpretacja. Inaczej będą wyglądały domy, choinki będą inaczej przystrojone, a na stole będą trochę odmienione potrawy - jednak to, czy te główne tradycje związane ze świętami pozostaną w rodzinnych domach zależy już tylko od ludzi. [Paula] Mam dosyć pozytywną wizję świąt za 100 lat:) Uważam, że tradycyjne święta przetrwają, na pewno ja bym tego chciała. Prawdziwa i pachnąca choinka, ozdoby świąteczne ręcznie robione i cała rodzina przy stole - tak to sobie wyobrażam. Jednak w ciągu tych stu lat, może się bardzo dużo zmienić i ciężko jest to przewidzieć. Wystarczy spojrzeć na rozwój technologii na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat.. W przyszłości możemy nie mieszkać w zwykłych domach, będziemy żyć inaczej niż dziś, a z rodziną i znajomymi będziemy porozumiewać się zdalnie. Nie jesteśmy w stanie tego określić. Nasze życie może obrócić się o 180 stopni. M.Szubarczyk P.Mańkowska |
INKPINK.pl Święta Bożego Narodzenia za 100 lat? Mam nadzieję, że będą takie same jak teraz! Bo chociaż lubię nowoczesne wzornictwo i dobrze czuję się wśród rozmaitych nowinek to Święta dla mnie muszą być tradycyjne. Czy jest na tej sali ktoś kto myśli tak jak ja? Palec pod budkę?! :) Biały obrus, opłatek, strojenie choinki w wigilijny poranek, karp, dodatkowy talerz dla zbłąkanego wędrowca, wypatrywanie pierwszej gwiazdki, pasterka i wspólne śpiewanie kolęd - to wszystko ładuje moje baterie na cały rok! Agnieszka Niedzielak-Kowalska |
milemaison.blogspot.com Gdy Ola mnie zaprosiła do świątecznego wyzwania, którego tematem stała się wizja świąt Bożego Narodzenia za 100 lat, nie zdążyłam do końca doczytać treści zaproszenia, a już się ucieszyłam. Dlaczego? Bo lubię pisać… bo nie mam na nic czasu, a to jest pretekst do tego, by zwolnić i na chwilę się zatrzymać… uruchomić wyobraźnię… przenieść się o 100 lat do przodu… Zaparzyłam sobie zatem moją ulubioną herbatę jaśminową, otworzyłam pudełko z delicjami pomarańczowymi, zamknęłam oczy i rozpoczęłam swoją podróż. 100 lat. Cały wiek. Kawał czasu… ciężko wyobrazić sobie świat za tyle lat. Wszystko tak szybko się zmienia.Każdy kolejny rok wygląda całkowicie inaczej niż jego poprzednik, niesie inne pragnienia, potrzeby i inne, nowe możliwości. Więc jak mam sobie wyobrazić, co będzie za 100 takich lat? Poległam. Nie umiem. Nie umiem sobie wyobrazić jakimi będziemy jeździć samochodami, jakie będziemy budować domy i gdzie będziemy jeździć na wakacje. My ludzie. Bo mnie już nie będzie. Nie umiem sobie wyobrazić, jakimi ludźmi będą Ci, których czas wtedy nadejdzie. Ale umiem sobie wyobrazić, jak bym chciała by ten świat wyglądał, jakimi bym chciała widzieć święta za 100 lat. Rewolucja mi się marzy. Rewolucja, która byłaby odwrotem od tego, co obserwujemy teraz i która byłaby jednocześnie zwrotem do tego, co było kiedyś. I myślę, że taka rewolucja jest możliwa. Myślę, że to, jak dzisiaj wygląda okres przedświąteczny i świąteczny jest tylko okresem przejściowym. Takim zachłyśnięciem się nowymi możliwościami, nowościami. Bo już wielu z nas dąży do wyciszenia, do celebrowania Bożego Narodzenia tak, jak dawniej. Za 100 lat… widzę Rodzinę, która w dzień Wigilii ubiera choinkę, ozdabiając ją własnoręcznie przygotowanymi ozdobami… widzę dziewczynkę, która maluje bombki ze swoją Babcią, widzę jej Mamę, która warzy prawdziwy barszcz z prawdziwych buraków. Widzę uśmiechniętych, spokojnych ludzi, którzy nie mogą się doczekać spotkania z najbliższymi. Widzę dodatkowe nakrycie na stole, które nie służy jedynie podtrzymaniu tradycji, ale które naprawdę czeka na niespodziewanego gościa, na tego, który byłby dzisiaj sam. Ale nie będzie. Bo dodatkowy talerz przestał być metaforą. Samotna Pani z pierwszego piętra została już zaproszona, bo Rodzina nie wyobraża sobie, by ten wyjątkowy talerz pozostał pusty, a samotny człowiek w ten najpiękniejszy czas w roku, spędzał wieczór w pustych ścianach. Widzę siedzącą wokół wigilijnego stołu Rodzinę, która po kolacji zasiada wokół choinki i śpiewa kolędy: wujek gra na gitarze, stryjek czasem myli słowa, ciocie nie trafiają w punkt, dziadkowie i babcie trochę zawodzą, ale ta różnorodność tworzy piękną całość, bo w ten dzień nie trzeba być doskonałym. W ten dzień warto być sobą. I za 100 lat sobie o tym przypomnieli i nikt się nie wstydzi i nie krępuje. Bo radość jest w każdym i to, co się w świąteczny czas liczy to obecność i bliskość. Widzę jak rozpakowują prezenty, które wcale nie są najważniejsze. Są jedynie symboliczne, ale przemyślane i uszyte na miarę – nie ma w nich gotowych zestawów szamponów, przyborów do golenia, rzuconych w ostatniej chwili do koszyka, przy okazji setnej, grudniowej wizycie w którymś tam hipermarkecie, aby zadość uczynić reklamowym gazetkom. Nie widzę hipermarketów i pędzących do nich ludzi po zakupy, pędzących po prezenty, pędzących, bo wszyscy pędzą. Nie widzę na domowych półkach torebek z „barszczowym” proszkiem, nie widzę keksów i pierników w proszkach. Nie widzę pospiesznych spojrzeń na gnające wskazówki zegara, nie czuję panicznego lęku, że „nie zdąży się” ze sprzątaniem, z dekoracjami, z zakupami, z gotowaniem. Nie widzę zmęczonych oczu Pani domu, która dopiero przy kolacji wigilijnej bierze swój pierwszy głębszy oddech. Za 100 lat będzie normalnie, będzie tak, jak drzewiej bywało… Wiem, że może moje „widzenie” brzmi banalnie, że nic nowego nie wnosi, nie snuję tu bowiem futurystycznych imaginacji, ale taki „banał” mi się marzy. Po prostu. Święta Bożego Narodzenia, podczas których najważniejszy będzie człowiek i wyciszenie.Święta, podczas których znajdzie się czas na rozmowę, na włączenie hamulca, na przemyślenia i refleksje. Czy jest to możliwe? Z całego serca wierzę, że tak. Wierzę, że ten pęd, że bombardowanie reklamami, że królestwo hiper i supermarketów, że to się skończy, że tego nie będzie, a to, co widzimy dzisiaj jest tylko chwilowym zapomnieniem. Magda |
projekt-i.blogspot.com Jak będą wyglądały święta za100 lat. 100 lat to perspektywa bardzo odległa i nie ukrywam trudno wyobrażalna, ale Ola prosi o rozpuszczenie wodzy wyobraźni no więc dobrze. Zaczęłam moje rozmyślania od tego, że społeczeństwo zapewne podzieli się na dwa skrajne obozy. Wygodnickich i ekologów. Ci pierwsi będą ściągać choinkę ze strony internetowej i drukować ją drukarką 3d - już sobie wyobrażam te misternie wykonane, hiper kiczowate dekoracje. Kicz będzie kwitł tego jestem pewna. Szczerze mówiąc już teraz męczy mnie patrzenie na dekoracje świąteczne, a to się jeszcze pogłębi. Zmodyfikowane potrawy niewzruszone będą mogły czekać już od sierpnia. Ci drudzy - ekolodzy, choinki nie będą mieli bo jeszcze jej krzywdę zrobią;) Będą manifestować swoje oburzenie i niezadowolenie zachowaniem wygodnickich. Będą pić barszcz filtrowany przez korę drzewa specjalnie sprowadzaną z drugiego końca świata bo normalny sposób jest za tani i za szybki, dlatego wigilię będą musieli zacząć przygotowywać już w wakacje. Zastanowiwszy się jednak mocniej to, to o czym piszę wyżej wydarzy się przecież już niedługo! Słyszałam, że kosmonauci właśnie wydrukowali klucze nasadowe przesłane mailem:) Mam więc taką nadzieję, że za jakieś 50 lat ludzie się zresetują, ockną i zaczną wracać do stanu normalnego – nie jest to w żadnym wypadku stan obecny. Czyli za 100 lat... … nie będą musieli polować na jedzenie (czuję się czasem jak myśliwy, szukając prawdziwego jedzenia i bez naklejki eko i fair ). … na święta będą mogli wyciąć sobie drzewko w lesie jeżeli będą mieli taką ochotę, jak wytną to posadzą nowe … spotkają się z rodziną lub przyjaciółmi z drugiego końca świata lub na drugim końcu świata bo transport lotniczy będzie darmowy. … popiją, pojedzą, pośmieją się spokojnie, ale nie „slow”. … ubiorą choinkę, chociaż nieubrana jest najładniejsza, ale człowiek ma w sobie naturalną potrzebę zdobienia więc czemu sobie nie pofolgować? Ozdoby będą skromne i naturalne, bo nie będą przecież wozić ze sobą na drugi koniec świata plastikowego świątecznego złomu. … nie będą musieli spieszyć się do pracy bo zarobki nie będą już wyznacznikiem określającym wartość osoby. Prawie wszystko będzie ogólnodostępne. Potrzeba posiadania się zdewaluuje. Taki stan rzeczy bardzo by mi się podobał:) My jak dobrze pójdzie zahaczymy jednak o tych od drukarki i lasu więc mam nadzieję, że Ci jedni po wydrukowaniu choinki ściągną aplikację ze światełkami i muzyką i całą rodziną w spokoju obejrzą piękny nastrojowy spektakl, a Ci drudzy wyjdą z lasu i zwyczajnie się uśmiechną do tych pierwszych:) Sylwia |
prostewnetrze.wordpress.com Ciągle ten pośpiech i ten brak czasu! O nie! D tego wszystkiego dochodzą jeszcze święta… a więc w tygodniowy plan pracy, który już i tak wypełniony jest po brzegi, należy wcisnąć jeszcze wielkie porządki, kupowanie i pakowanie prezentów, ubieranie choinki, szykowanie świątecznych potraw, które potem trzeba będzie zjeść i przez kilka następnych tygodni borykać się z bólem żołądka i wyrzutami sumienia. Mało romantyczna wizja. Jednak nie będę Was oszukiwać, że od tygodnia piekę pierniczki, dekoruję dom gwiazdkami swój elegancki i szykowny dom, mam czas na modlitwę czy medytację, w zależności od tego, co kto wyznaje. Moje życie to ciągłe wirowanie pomiędzy domem, pracą, ostatnio samotnym wychowywaniem dziecka, nowymi pomysłami i marzeniami i gdzieś tam na końcu chwilą czasu dla samej siebie. Gdybym jednak zebrała w całość wszystkie moje mądrości i przemyślenia, to moje święta wyglądałyby trochę inaczej. Być może za 100 lat dojrzeję do wizji tak zwanych idealnych świąt. A jak takie święta powinny wyglądać? Czy nasze polskie tradycje przetrwają w dotychczasowej formie? Myślę, że nie. Że wszystko się zmieni i to nie raz. Pamiętam jeszcze te czasy, gdy jedzenie na święta zdobywało się z wielkim trudem. Nie było biegania po sklepach, żeby wykupić wszystko, co tylko się da i obdarować tym swoich bliskich. Nie było świątecznych dekoracji, które już od 2 listopada ozdabiają galerie i krzyczą do nas: wejdź, kup, byleby szybko i jak najwięcej. Mam nadzieję, że za 100 lat będziemy tym wszystkim na tyle zmęczeni, że się opamiętamy i ten świąteczny czas będzie wyglądał trochę inaczej. Rodzina. Czas. Miłość. Takie święta będą dla nas istotne za 100 lat. W grudniowe dni czas będzie płynął znacznie wolniej. Będziemy wracali do domów ze swojej pracy znacznie wcześniej, by spędzić więcej niezapomnianych chwil z własnymi dziećmi. Każdy będzie mógł dostać choinkę, o jakiej tylko zamarzy. Nie będzie ona już kosztować fortuny, bo przecież każdy powinien móc cieszyć się równą radością. Ponieważ czas już nie będzie nas gonił, jej ubieranie będzie sprawiało nam ogromną radość. Przygotowywanie świątecznego stołu również. I będziemy mogli spotkać się wszyscy – cała rodzina w jednym miejscu. A później pójdziemy na długi spacer, będziemy oglądali przystrojone świątecznie miasto, cieszyli się każdą chwilą spędzoną w rodzinnej atmosferze. I dojrzejemy do tego, że małe nieistotne rzeczy są bez znaczenia. Że nie ma sensu się kłócić i spierać, ani denerwować przypalonym posiłkiem. Zaparzymy dzbanek pysznej korzennej kawy i będziemy siedzieć do nocy rozmawiając ze sobą przez długie godziny… Maria |
Święta za 100 lat? Na pewno czekają nas zmiany, ale raczej nie takie z pod znaku science-fiction. Święta Bożego Narodzenia są niewątpliwie ważnym znakiem - punktem w czasie. W tym momencie czas jakby zwalniał - widzę to na całym świecie. Gdziekolwiek jestem, na Boże narodzenie zawsze wracam do rodzinnego domu - do Polski. Spędzanie tego czasu z ludźmi których kocham,y jest sednem tego świętowania i należałoby się raczej nad tym aspektem zastanowić. Jesteśmy świadkami początku rewolucji społecznej - zmienia się definicja rodziny, ewoluuje to, co nazywamy domem ale jedno pozostaje i pewnie za sto lat też takie będzie - nasza potrzeba tożsamości i przynależności do grupy. Dzisiaj jest to rodzina ale za 100 lat może to będzie inna forma ludzkiego "stada". W tych świętach, które są co prawda związane z jednym konkretnym wyznaniem chodzi naprawdę o bliskość ważnych dla nas ludzi. Zuzanna Skalska |
Dla mnie Boże Narodzenie zawszy było bardzo mocno związane z kultem światła - z wielką potrzebą rozjaśniania wnętrz i serc :) Myślę, że rozwój technologii jest nie do zatrzymania i na pewno za sto lat zdjęcie świąteczne z A.D. 2014 będzie tak podobne do przyszłej rzeczywistości jak to z 1914 do naszej. Gdyby moja prababcia zobaczyła wszystkie te nasze komputery, internet, telefony komórkowe na pewno nazwałaby je szatańskimi wynalazkami. Myślę, że nowoczesne technologie przyszłości będą znacznie mniej widoczne niż dziś. Popatrzmy chociażby na nano-osiągnięcia dzisiejszych naukowców. Być może będziemy się porozumiewać telepatycznie, składać sobie wizyty i życzenia w ten sposób? Myślę, że będziemy te święta w przyszłości przeżywać w sposób bardziej duchowy, efemeryczny - być może nawet bardziej pierwotny? Intuicja podpowiada mi, że natura (o ile nie zniszczymy jej do tego czasu) też odegra w tym jakąś większą rolę? Może sami będziemy uprawiać choinki w domowych labo-ogrodach? Mam też nadzieję, że każdy będzie mógł zaprojektować sobie taką pogodę w te dni, jaką lubi najbardziej :) Poniżej kilka zdjęć - inspiracji, które zilustrują moją futurystyczną wizję GWIAZDKI ZA 100 lat. |