COLLAGE COLLEGE
  • BLOG
  • WARSZTATY
  • O Autorce
  • SKLEP
  • BLOG
  • WARSZTATY
  • O Autorce
  • SKLEP
  COLLAGE COLLEGE

collage college - MIEJSCE WNĘTRZARSKIEJ EDUKACJI

5 punktów zapalnych we współpracy z projektantem

23/3/2015

40 Comments

 
punkty zapalne we współpracy z projektantem wnętrz, collage blog
Skąd te pretensje i wzajemne oskarżenia na linii klient - projektant. Mam swoją subiektywną teorię i nie omieszkam się nią podzielić. Dlaczego nie możemy się dogadać? Dzisiaj ograniczam moje dywagacje do projektów wnętrz.
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Subiektywnie i wybiórczo na temat współpracy między klientami a projektantami wnętrz w pięciu punktach zapalnych.

1. USŁUGA. Czym my się właściwie zajmujemy? Na czym polega współpraca z projektantem? Czym jest ten zamawiany za wielkie pieniądze PROJEKT?
To zasadnicze pojęcie, które powinno się znaleźć w definicjach każdej umowy z klientem. PROJEKT - czyli dzieło polegające na wykonaniu aranżacji wnętrz to złożona usługa - podkreślam USŁUGA - nie dzieło samo w sobie. Usługi w naszym kraju to najmroczniejsza storna biznesu w ogóle. Usługi luksusowe zaś, to już z zasady teren piekła i szatana. Dlaczego? Ponieważ usługi bazują na współpracy (pół biedy) i porozumieniu (drugie pól) - jak to złożymy w całość wychodzi problem. Pewnie duża część z czytających pomyśli że to mój osobisty problem - od razu uprzedzam - nie mam problemów z komunikacją ani szukaniem porozumienia miedzy innymi dlatego,  że mądrzy ludzie przed laty uprzedzili mnie przygotowując do zawodu, że te właśnie kompetencje w zawodzie projektanta są najważniejsze. Mieli rację. Jeśli jesteś więc introwertycznym mrukiem, to nawet jeśli dorównujesz talentowi Karimowi Rashidowi  i Marcelowi Wandersowi - nie masz czego szukać w tej piaskownicy. Sam talent nie wystarcza, ponieważ projektowanie to USŁUGI w dodatku dla ludzi - nie dla idei nawet jeśli jest nią piękno i harmonia otoczenia. Pytanie więc, gdzie leży pogrzebany przysłowiowy pies? Po obu stronach jednocześnie. Drażnią mnie wypowiedzi kolegów po fachu (oj, tu mi się wreszcie dostanie!), którzy swoje żale i złośliwości wylewają na swoich żywicieli czyli inwestorów, że tacy nieokrzesani, że nie wiedzą czego chcą, że gustu to 10 poleń wstecz szukać - wszystko to bez refleksji gdzie i jak szukać porozumienia.

Wiecie jakie są opinie o tym zawodzie i ludziach go wykonujących? Że jesteśmy wyniosłymi, zarozumiałymi i bufonami, ale za to z dobrym gustem. Badania, które mnie ostatnio zbulwersowały mówią, że zawód architekta w kategorii zaufania publicznego znajduje się w tabeli nawet za sprzątaczką! Czy nie jesteśmy sobie sami winni? Kto się nie uderzy z pokorą w pierś?

Z drugiej jednak strony nie wiem, czy się śmiać czy płakać, kiedy na pytania o potrzeby i oczekiwania klienta (zadawane nie z ciekawości, a na użytek projektu) słyszę, że to zbyt osobiste i przecież każdy wie, jak powinien wyglądać dom, kuchnia czy sypialnia. Albo postawa, którą nazywam roboczo "DOMYŚL SIĘ" - absurdalne żądanie zgadywania, czego ktoś potrzebuje - postawa zamknięta i oczekująca na półtora miliona propozycji, z których i tak nie wybierze nic! Bo tak!

Czy naprawdę wolimy się stawiać po dwóch stronach barykady?

2. PIENIĄDZE. Pierwsza i absolutnie podstawowa kwestia - nie potrafimy rozmawiać o finansach. Zdecydowana większość Polaków ma blokadę na rozmowy o kasie. Długo i boleśnie się uczyłam rozmawiać o pieniądzach. Nam (twórcom) głupio wyceniać pracę, klientowi głupio mówić, ile może na tą usługę wydać i na koniec wszystkim jest głupio, bo każdy domyśla się że druga strona spełni nasze oczekiwania. Ile razy zdarza się wam negocjować ceny? Czy ktoś może się pochwalić tą niezwykła zdolnością, efektem której są dwie zadowolone strony? Nie mówię oczywiście o postawie ludzi, dla których każda cena jest za wysoka. Nie chce też pisać o przypadkach skrajnego chamstwa, gdzie niezapłacenie za projekt, wliczane jest w całe przedsięwzięcie prawie, jako punkt kluczowy biznesplanu - to już na oddzielny wpis.  

 3. WIRTUALNE PROJEKTOWANIE. Przez projektantów przeceniane, przez klientów niedoceniane. Mowa o roli komputerowych wizualizacji i modelowania, nad którymi spędzamy noce i dnie dopieszczając wirtualne szczegóły. Inwestujemy w programy ucząc się coraz to lepszych i bardzie j fotorealistycznych obrazków, w sprzęt i przede wszystkim inwestujemy nasz czas na ich wykonywanie. A efekt jest taki - my dumni z renderu stulecia kontra klient mający problem z odkodowaniem niezrozumiałych obrazów 3D. Oczywiście są także tacy klienci, którzy zbytnio ulegną urokowi wizualizacji i to rzeczywistość ich zawiedzie - projekt nie będzie przecież wyglądał tak, jak na obrazku. I tak źle, i tak niedobrze.

4. KOLABORACJA. Tak postanowiłam nazwać punkt o współpracy projektanta z firmami - wykonawczymi, handlowymi i innymi na rynku wnętrz. Postanowiłam rozprawić się z krzywdzącą opinią dotyczącą wyżej wymienionej współpracy traktowanej nieomal jak kolaborację z wrogiem. Od lat współpracuję z większości największych firm z branży wyposażenia wnętrz i jestem z tego dumna, bo nie mam sobie nic do zarzucenia. Przecież znajomość ofert rynkowej, najnowszych technologii, materiałów jest nam zaliczana na plus - to świadczy o profesjonalizmie, a więc czemu muszę się ukrywać z faktem, że wiedze te czerpię od firm? Umowy między projektantami a markami polegają na tym, że czerpie się obopólne korzyści z dostarczania klientowi najlepszej jakości produktów. Projektant dostaje prowizję za pracę, która jest także formą pośrednictwa handlowego. Dlaczego klienci nie mają żalu, że pan Janek z hurtowni też dostaje procent od każdej sprzedanej płytki czy worka cementu? Przecież te pieniądze nie są zabierane z portfela klienta - to pula przeznaczona na działania promocyjne i inne, jakich sam klient jako taki nie może dostać od producenta czy marki. Oczywiście nie mówimy tu o wciskaniu wszystkim klientom bez względu na wszystko jednej i tej samej marki, bo nikt przecież dzisiaj nie podpisuje umów na wyłączność z żadną z firm (była taka praktyka w latach 90-tych). Tak czy inaczej sprawa jest drażliwa.     

5. JEGO WYSOKOŚĆ GENERALNY WYKONAWCA. Tak, niestety każdy kto ma doświadczenie w tej dziedzinie wie, że na tym terenie też możemy liczyć na miny i niewypały. Bardzo doceniam dobą ekipę wykonawczą i w ogóle dobrych fachowców od wykończeniówki. Przyznam się Wam, że nieraz dopiero na budowie odpoczywam rozmawiając o konkretach z panami od malowania, elektrykami i wszelkimi fachowcami. Nauczyłam się też wiele rzeczy właśnie od nich, ale jednego nie zdzierżę - zarozumiałego szefa ekipy, który ma zawsze racje i na dodatek niczego SIĘ NIE DA!!! Ludzie eksplorują kosmos, rozpracowują nanotechnologię a płytek się NIE DA dociąć tak jak w projekcie!!! Strach przed zdemaskowaniem głupoty i niekompetencji doprowadza nieraz do absurdów. Na dodatek znów mamy do czynienia z zabawą w obozy - my + klient przeciwko władzy i wiedzy absolutnej pana Wiesia lub pan Wiesio z klientem kontra niedouczony żądający cudów projektant.  

A teraz Wasza kolej - drodzy Koledzy i Wy szanowni Klienci - konstruktywna krytyka miale widziana. Może dojdziemy do porozumienia?  

nie masz już dość - to zajrzyj i tu :)

Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
40 Comments
Irmina Miernikiewicz
23/3/2015 09:53:25

dla mnie punktem zapalnym jest, kiedy klient wciąż zmienia coś w projekcie. W końcu nie wiadomo kto jest tu projektantem, a kto inwestorem, a kto chłopcem do bicia. Utrata przez projektanta kontroli nad projektem powoduje, że na koniec nikt nie jest zadowolony.

Reply
OlaCollage
23/3/2015 10:34:12

Racja, to też zasadnicza kwestia jak będą obsadzone role :) pozdrawiam

Reply
Kasia Ronduda
29/3/2015 04:45:40

o tak, o taaaak!! i jeżeli klient sam nie wie czego chce, ponieważ małżeństwo = inwestor ma dwie totalnie różne wizje;] a ja mam zeza;)

Reply
Artur
23/3/2015 10:40:18

Genialny post! Jestem zachwycony jak trafnie ujęłaś te wszystkie, trapiące projektantów, problemy. Nie jest nam na pewno łatwo ale i tak wszystko zmierza w lepszym kierunku ;)

http://www.arch-tecture.blogspot.com

Reply
OlaCollage
23/3/2015 11:02:22

Mam nadzieję, że nie wyjde na bekse bo nie to mam na celu :) nie chcę się użalać tylko znajdować rozwiązania tych naszych codziennych trudów. Dzięki za twoją tu obecność.

Reply
Agnieszka
23/3/2015 12:47:27

Asertywność kochani ! Szkoda, że jej w szkole nie uczą...tak w ogóle przydałyby się na uczelniach jakieś szkolenia ze sprzedaży, negocjacji, generalnie z rozmowy z klientem (jakieś scenki odgrywać, omawiać sytuacje jakie mogą zajść itd) Wiedza na wagę złota w tej pracy...Post trafiony w 10 Olu :)

Reply
OlaCollage
23/3/2015 13:10:58

Asertywność - słowo klucz :) masz racje Agnieszko - więcej tzw. miekkich kompetencji w szkołach i bylibyśmy szczęśliwsi. Pozdrawiam

Reply
Agnieszka
23/3/2015 13:39:23

I mniej zestresowani :) Do klientów trzeba jednak podchodzić jak do małych dzieci i tłumaczyć, tłumaczyć...Gorzej jak klient rozumie, ale ma w głębokim poważaniu i chce aby było po jego myśli :(

Reply
OlaCollage
23/3/2015 15:05:11

No właśnie - liczy się jeszcze dobra wola.

Reply
malami link
23/3/2015 14:38:01

Świetny post! W niejednej branży by się przydały kursy doszkalające umiejętności negocjowania i rzeczowej rozmowy :) Niestety niektórzy ludzie biorą słowa bezpośrednio do siebie, źle interpretują ich znaczenie i przez to dochodzi do sytuacji konfliktowych ;) Najważniejsze by podejść do tego z poczuciem humoru (choć gdy chodzi o wydanie większej gotówki to podejrzewam, że większość liczy się z kosztami i o dobry humor trudno).
Pozdrawiam

Reply
OlaCollage
23/3/2015 15:03:58

Ja tylko mogę tą mądrość ludową przekazywać moim kursantom na warsztatach - młodzi projektanci jeszcze naiwnie wierzą, że techniczne umiejętności im wystarczą. My jako społeczeństwo musimy przejść jeszcze długą drogę :) poczucie humoru pomaga nie zwariować.

Reply
Jasio
22/3/2022 12:33:52

Zdecydowana większość potrafi mówić trudno znaleźć dobrego słuchacza - połowa sukcesu

+li link
23/3/2015 14:49:13

Dobry temat:)!
Ja mam największe problemy z wieczną podejrzliwości klientów co do współpracy ze sklepami czy wykonawcami. Staram się to prowadzić jak najbardziej uczciwie i szczerze ale oni i tak myślą że coś knuję. Nie znoszę tego.

Wykonawcy - bez komentarza.

Koledzy i koleżanki po fachu - omijam spotkania branżowe bo zarozumialstwo mnie odpycha.

Okropnym problemem jest też cena nie tyle projektu ,co jego wykonania. Ludzie nie mają o tym pojęcia a nam nie chcą uwierzyć (na początku) no a potem tniemy i tniemy - tzw u nas projektowanie w excelu:)

No ale zdarzają się dobre projekty, dobrzy klienci i dobrzy wykonawcy - wtedy ładujemy akumulatory.

Dzięki za temat.
Pozdrawiam
Sylwia

Reply
OlaCollage
23/3/2015 15:21:51

Właśnie dla tego jednego projektu i jednego Inwestora na sto się żyje :) to wbrew wszelkim pozorom i opiniom bardzo trudny zawód. Cały czas szukam sposobów jak się wzmacniać, żeby radzić sobie z tymi pozostałymi 99 przypadkami. Serdeczne dzięki.

Reply
Kochanowski Mariusz
23/3/2015 16:21:17

Super temat!!!
Jestem z branży wykończeniowej i wiem o czym piszecie...Generalnie temat rzeka!Klient czasem...ręce opadają no po prostu nie powiem bo nie wypowiem!Ja po prostu po kilku minutach zadaje pytanie szybko czy dobrze?Na wszystko narzeka a i tak sam nie wie czego chce?
Człowiek się stara a i tak dostaje po dupie.
Nie wszyscy oczywiście,nie chciałem nikogo urazić !
Pozdrawiam cała branże !

Reply
OlaCollage
24/3/2015 01:22:52

Jak widać temat jest szeroki :) dziękuję Ci Mariuszu, za twój głos w tej sprawie. Myślę, że tylko wzajemne wspieranie się może nam nieco pomóc. Pozdrawiam i zapraszam

Reply
Magda Motrenko link
23/3/2015 16:43:02

Mieszkania remontujemy rzadko, to i opinia na temat architektów powoli się zmienia. Umowy na wyłączność z lat dziewięćdziesiątych czy, jak w przypadku naszego mieszkania, wycena będąca procentem wszystkich wydatków na wykończenie wnętrza (w efekcie czego projektant wybierał wszystko, co najdroższe, by mieć wyższy dochód) - to się może jeszcze ciągnąć. Ale myślę, że w dobie internetu zmianą postępują szybciej, a biorąc pod uwagę, że na razie tylko 20% ludzi korzysta z usług projektanta - macie jeszcze dużo wnętrz do zrobienia :)

Reply
OlaCollage
24/3/2015 01:29:42

To prawda, że zawsze były i będą jakieś czarne owce w tej branży co tę opinię psuje i jak ktoś raz się zawiedzie to potem trudno mu zmienić zdanie :) Zależy mi na tym, żeby ludzie szukali porozumienia a nie najlepszej - czt. najtańszej oferty na rynku.

Reply
Marlena K-C link
24/3/2015 02:51:19

Bardzo fajnie i konstruktywnie opisane meandry projektowania :)
A co do opinii o architektach i projektantach wnętrz- większość sobie na to solidnie zapracowała :) Z drugiej strony czasami ciężko w oczach inwestora, który wie lepiej, nie wyjść na 'zarozumiałego'.

Reply
Irmina
25/3/2015 01:59:28

Projektowanie wnętrz jest jednak wciąż mocno niedoszacowaną usługą, mimo wysokich cen za projekt, tak naprawdę chyba niewielu projektantów żyje dostatnio. Stąd częste pretensje i żale w dwie strony. Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, że chodzi o pieniądze...
No i te emocje, które w sumie też wynikają z lęku finansowego...

Reply
OlaCollage
24/3/2015 03:10:20

Bardzo dziękuję za miłe słowo. Staram się szukać różnych metod na fajną współpracę ale do tego potrzeba dobrej woli obu stron:) pozdrawiam

Reply
Marlena K-C link
24/3/2015 03:50:29

Tak. Zdecydowanie dobra wola samego projektanta, bądź samego inwestora nie wystarczy. Muszą się spotkać obie przynajmniej w połowie drogi :)

W takim razie, na dobry dzień życzę inwestorów z minimum dobrej woli, pozdrawiam :)

Reply
Michał Jędrasik link
24/3/2015 08:04:54

Czy to ciąg dalszy postu o 10 błędach?
Mam pomysł na rozwiązanie I problemu (tego "domyśl się"), czy każdy klient powinien umieć się komunikować i artykułować swoje potrzeby, których być może nie jest świadomy? Dobrym rozwiązaniem może być kwestionariusz, niekoniecznie kawa na ławę, a uświadomienie klientowi w jaki sposób korzysta ze swojego domu i co mu najbardziej dokuczało w poprzednim. Tu przyda się przedstawienie "10 błędów" :)

Kwestia pieniędzy...hmm...zazdroszczę Anglosasom i narodom wschodu o długich kupieckich tradycjach, że potrafią o nich rozmawiać bez skrępowania. W Polsce to ciągle jest temat drażliwy.

Na trzecim punkcie nie znam się nic a nic :))

Znam się na czwartym i ma on bardzo dużo wspólnego z punktem drugim - pokłosie myślenia, że pieniądze mogę mieć "albo ja albo ty". Jeżeli architekt przychodzi z klientem do mnie, to mi mnóstwa gimnastyki i mnóstwa dodatkowych kosztów. Są jeszcze inne argumenty takie jak wzrost wartości marki.

Punkt punkt piąty. Każdy zna "pana Mietka" :)

Życzę cierpliwości i satysfakcji.

Reply
OlaCollage
24/3/2015 08:25:22

Drogi Michale - poniekąd kontynuacja :) bo przecież to mój zawód i życie - pisze o tym, co znam ale zmierzam do tego, aby w kolejnych wpisach zawrzeć już jakieś wnioski i być może pomysły na rozwiązanie tych problemów. Cieszę się że doceniasz nasz wpływ na wartość marki. Pozdrawiam - mimo wszystko pełna nadziei i satysfakcji z wykonywanego zawodu :)))

Reply
Basia
24/3/2015 17:54:49

Fajny wpis, bardzo na czasie w moim przypadku :/
Ciekawa jestem czy ktoś z was miał podobne zdarzenie i jak sobie z nim poradziliście: pierwsze spotkanie z klientem, ustalenia zakresu remontu, zwymiarowanie mieszkania i ogólny zarys stylu wnętrz. Następnie biorę się do pracy, wstępny projekt, dwie wersje - jedna moja, funkcjonalna, logiczna i bardzo estetyczna (wiem, nie grzeszę skromnością, ale odnośnie projektu to nie tylko było moje zdanie) i druga wersja klienta, szczerze to do przyjęcia, ale przy tak kompleksowym remoncie można to zrobić lepiej. Więc argumentuję każdy punkt swojego projektu czemu tak będzie lepiej itp - reakcja klienta "hmm tak, masz rację, ale jakoś to do nas nie przemawia. My już w sumie mamy to przemyślane od roku i nie chcemy inaczej" (no ręce opadają) Przychodzi do wybierania płytek, podłóg, kuchni itp i znowu sprzeciw niemal na każdym kroku, bo "my w sumie mamy znajomego producenta", bo "jasne kolory są super ale trudne w utrzymaniu", bo "tak przydałyby się jakieś szafki w łazience, ale my chcemy taką czystą, prostą łazienkę" (a później zawalą ją tysiącami butelek z szamponem itd bo nie mają gdzie ich schować), spodziewają się dziecka a nie chcą dla niego kącika (w moim projekcie był) i inne tego typu banały. I tak efektem ich wymysłu będzie ciemne, zamknięte 40m2 mieszkanie z kilkoma bzdurnymi wydatkami typu podgrzewanie podłogowe na 10m2, system inteligentnego domu czy gigantyczna, owalna szafa z ciemnego drewna na środku mieszkania, która wg klienta powiększa wnętrze. Co śmieszniejsze, klienci twierdzą, że nie mają zamiaru tam mieszkać dłużej niż 8 lat, a prawda jest taka, że kasę którą oni inwestują w żaden sposób nie wpływa na wartość mieszkania, ale "oni mają swoją wizję". I weź tu bądź mądry, cierpliwy i tłumacz takim co chwilę, że nie mają racji...

Reply
Irmina M.
25/3/2015 02:08:36

własnie, w dość burzliwy sposób, zakończyłam współpracę z takim klientem. Pogubiłam się kompletnie w pomysłach, które zmieniały się już w trakcie realizacji. Po co zatrudniać projektanta jeśli się wszystko wie?

Reply
OlaCollage
25/3/2015 02:21:17

Tu trafiłaś w punkt - my się gubimy w tych relacjach bo to klient nie rozumie naszej roli w tym układzie. Albo mi ufasz i oddajesz teren projektowy albo współpracujmy i angażuj się w proces, udzielaj a nie każ mi się domyślać, co jest w twojej głowie.

OlaCollage
25/3/2015 02:17:24

Basiu, jak widać ten zawód wymaga gigantycznych pokładów zrozumienia i cierpliwości - naprawdę Cię rozumiem :) często klientom chodzi wyłącznie o asystę ich własnych projektów.

Reply
Basia
26/3/2015 02:34:30

Dyplomatyczna odpowiedź Olu ;-)
Największą moją bolączką w tym przypadku było, że przecież ja nie chciałam źle, przedstawiałam same słuszne pomysły, które tylko ułatwiłyby im życie i tu rozczarowanie, że aż tak bardzo się mijamy, choć sądzę, że w pewnym momencie to oni już na przekór to robili, bali przyznać się do błędu. Druga sprawa to to, że to już nie był mój projekt, więc kac moralny czy iść w zaparte czy być wiernym sobie, swoim gustom i odpuścić. Ja zrezygnowałam dopóki jeszcze była w miarę dobra atmosfera.

Janusz link
26/3/2015 07:43:51

Mi zaprojektowano oświetlenie z wyborem konkretnych lamp, zamontowałem i co się okazało że zamontowałem oświetlenie techniczne którego raczej nie używa się w pomieszczeniach mieszkalnych a raczej sklepach, muzeach, zaufałem projektantowi i w mieszkaniu mam półmrok przy 200 Watach na jedno pomieszczenie.
Korzystać z usług projektantów ale nie wyłączać myślenia i być dociekliwym bo będą koszty rosły tych decyzji w moim przypadku tak jest.

Reply
OlaCollage
27/3/2015 14:09:15

Januszu miałeś pecha -

Reply
Misza link
27/3/2015 06:41:08

Tak, rozmowa o pieniądzach to bardzo wstydliwa część całego dialogu. To nie sklep, gdzie ceny są doklejane do półek, tu panują inne zasady wyceny.

Reply
OlaCollage
28/3/2015 13:47:01

Możemy mieć tylko nadzieję, że to się kiedyś zmieni :) przecież każde spoleczeństwo się zmienia.

Reply
Ewa Inwestorka
28/3/2015 14:23:06

Bardzo dobry post; teraz krótko, bo rzeczywiście temat rzeka.
Na początek krótka informacja - nie jestem typowa, bo to już piąte mieszkanie/dom w przeciągu 20 lat, przy czym teraz dopiero na stałe współpracuję z projektantem - deweloper na początku wymusił "pieczątkę" architekta i...tak już zostało, chociaż pierwszy projekt kompletnie stylistycznie mi się nie podobał.
Ad.1 USŁUGA
No właśnie;-) płacę za usługę i chcę, żeby:
- było "w moim stylu" (cokolwiek to by oznaczało;-))
- projektant "chwycił" mnie za rękę i powiedział "nie idźmy tą drogą"- jeżeli robię jakiś totalny błąd (np. opisywane wyżej; brak szafek w łazience itp.).
Problemem jest rzeczywiście (chociaż to nie dotyczy aktualnego Pana Projektanta) akceptacja faktu, że to tylko usługa, a nie DZIEŁO (chociaż oczywiście uważam, że tak też może być, tylko że akurat w tym przypadku uważam, że na mistrzostwo składają się z jednej strony artyzm/oryginalność itp., ale z drugiej praktyczność zastosowania zaprojektowanych rozwiązań. Pamiętam z poprzednich swoich doświadczeń mniej lub bardziej werbalne sygnały projektanta, że moje życzenia to nie "jego bajka".
Ad.2 PIENIĄDZE
Zdaję sobie sprawę, że projekt (zwłaszcza z nadzorem autorskim) musi kosztować, bo z tego projektant żyje, a realizacja projektu przecież trwa 6, 12 miesięcy lub nawet dłużej - i znane mi są wszystkie "nieczyste" zagrania klientów; ale to z mojej perspektywy na prawdę duża kwota (przecież to kilka lub kilkanaście średnich pensji krajowych) - generalnie zgadzam się, że problemem jest umiejętność rozmawiania o pieniądzach.
Ad. 3 WIRTUALNE PROJEKTOWANIE
Wiem, zajmuje to duuużo czasu, ale wiem to dlatego, że uparłam się raz, żeby przyjechać do Pana Projektanta i na jego komputerze wytłumaczyć, o co mi chodziło - duże pliki nie przechodziły mi na maila, a ja przecież nie mam AUTOCada, czy jak to tam się nazywa - może to jest jakiś sposób, żeby uświadomić klientowi, ile pracy trzeba włożyć w stworzenie wizualizacji. Z drugiej strony, też kiedyś pracowałam w usługach, i wiem, że klienta interesuje efekt, a nie ile nad tym efektem ktoś pracował - taka jest rzeczywistość;-(
Ad.5 KOLABORACJA
Generalnie, to praktycznie wszystkie punkty można zmieścić tutaj. Po pierwsze trudno oczekiwać od klientów sprecyzowanej listy życzeń, bo z reguły to nasze pierwsze i ostatnie takie zamówienie (więc skąd mielibyśmy brać złe i dobre doświadczenia); po drugie nie należymy do specjalnie wyrobionych plastycznie narodów (vide: epidemia "pastelozy" wg. Filipa Springera) - mamy też problemy z komunikacją. Może rozwiązaniem byłoby zaproponowanie klientom stworzenia zeszyciku z wycinankami "tego co im się podoba".
Co do prowizji płaconych przez firmy projektantowi, to niby wiem, że i tak nie dostałabym większego upustu (czyli obejmującego tę prowizję dla projektanta), ale denerwuje mnie, że czasami ta "prowizja" ewidentnie ogranicza projektanta w poszukiwaniu nowych dostawców, materiałów, rozwiązań itp.
Ad.5 WYKONAWCA
Akurat po latach doszłam do wniosku, że lepiej zapłacić więcej za na prawdę dobrego/profesjonalnego wykonawcę, niż potem mieć problemy- ale najczęściej problem jest, że projektant coś wymyśli, ale faktycznie nie wie jak to wykonać tylko wszystko wrzuca na barki wykonawcy, a wykonawcy nie zawsze są artystami/rzemieślnikami - im też płaci się za efekt, a nie myślenie, jak zrealizować projekt, żeby było dobrze (może przykład z innej branży, ale symptomatyczny- moja krawcowa skarżyła się, że pani projektantka zrobiła jej awanturę, że nie jest w stanie połączyć w sukience skóry z jedwabiem - inne tekstury/ układanie się materiału wymagały dodatkowego myślenia)- akurat w przypadku mojego Pana Projektanta to największa wartość dodana, świetnie dogaduje się z wykonawcami i potrafi im po chłopsku wytłumaczyć co i jak trzeba zrobić.
To tyle, bo rodzina krzyczy, że hejtuję;-)

Reply
OlaCollage
28/3/2015 14:36:48

Ewo, bardzo się cieszę z twojego głosu w tej dyskusji i jednocześnie żałuję, że nie trafiłam na Ciebie jak inwestorkę ;) coś mi mówi, że dogadałybyśmy się świetnie. Zeszycik z wycinankami stosuję od dawna i bardzo sobię tę metodę chwalę.
Pozdrawiam i zachęcam do "hejtowania" :D częściej. Olka

Reply
Ewa Inwestorka
28/3/2015 23:43:50

;-) myślę, że na pewno nadawałybyśmy na podobnych falach...a dowodem tego jest, że kiedyś tak sobie pomyślałam, jak znalazłam Twój blog, ale już wtedy byłam po słowie z Panem Projektantem ;-)

Na koniec jego pomysł godny polecenia pt. "Jak dodatkowo ocieplić barwę ledów" - ze względu na położenie na ścianie białej ceramiki oświetlające ją ledy dawały zimne światło (pomimo, że wersja była "ciepła"), co kompletnie nie grało z innymi lampami/ledami. Położona została na taśmie ledowej żółta taśma malarska - efekt natychmiastowy (chyba tak też można uratować położenie zimnych ledów zamiast ciepłych); dodatkowo panowie wykonawcy namówili mnie na pilot ściemniacz do ledów - można ustawić raz na zawsze właściwe natężenie (ma to czasami znaczenie), pilot schować i potem włączać już normalnie przełącznikiem.

W ogóle uważam, że moje aktualne mieszkanie to suma pracy: Pana Projektanta, mojej przyjaciółki, mojej, prawie wszystkich wykonawców (staram się ich zachęcać do dobrze pojętej kreatywności i potem....słuchać).

Agnieszka M link
5/4/2015 15:27:57

Twój wpis pokazuje, że nie taki diabeł straszny jak go malują :) Myślałam, że jest gorzej :) Tak przynajmniej słyszałam od znajomych projektantów ( widocznie tych już mocno wypalonych) Wydaje mi się, że wygrywasz i zawsze będziesz wygrywać swoim pozytywnym podejściem do pracy którą, jak udało mi się tutaj wywnioskować, lubisz i co najważniejsze do której masz dystans. To prawda, klienci są różni, bo różni są ludzie w ogóle. Czasem trafiamy na buca, który niszczy nam dzień, ale często poznajemy fajną i zadowoloną z naszej pracy osobę, która buduje nas na całe tygodnie, a nawet miesiące, a co ważne podkręca nasze przekonanie o tym, że chyba jednak jesteśmy lepsi niż nam się wydaje (bez zadzierania nosa) :). Super post. Zachowam sobie te rady.

Reply
OlaCollage
7/4/2015 08:56:10

Bardzo się cieszę Agnieszko, że post przypadł Ci do gustu i podzielasz moje zdanie :) Pozostaje nam rzeczywiście pozytywne podejście i optymizm. Pozdrawiam i zapraszam częściej :) Olka

Reply
Justyna Ziółkowska link
28/4/2016 17:43:12

Z wielką uwagą przeczytałam wpis na temat newralgicznych punktów na styku projektant - inwestor. I myślę sobie, że ja to mam szczęście bo mam przyjemność współpracować z naprawdę fajnymi Ludźmi. Zapewne po części to kwestia selekcji, bo jeśli pod skórą podczas pierwszej rozmowy czuję jakiś fałsz - po prostu nie podejmuję współpracy. Dzięki temu zaoszczędziłam sporo czasu i zdrowia. Do finansów podejście mam równie racjonalne, gdyż wiele lat pracowałam przy negocjacjach w dużych koncernach. To pomaga, podobnie jak rzucony mimochodem żart do Inwestora w stylu, "... nie jestem Michałem Aniołem", lecz projektantem, czyli człowiekiem do wynajęcia, ale proszę nie mylić z niewolnikiem. Przymrużenie oka, żart pomaga! Rozładowuje napięcia, które - wg mnie - są najpoważniejszym problemem podczas realizacji. Pozdrawiam serdecznie i gratuluję bloga! Justyna yesdesign

Reply
Olka link
28/4/2016 19:07:57

Bardzo Ci dziękuję Justyno za komentarz, zgadzam się, że poczucie humoru pomaga w tym zawodzie :) pozdrawiam serdecznie

Reply



Leave a Reply.


    nowość 2022!
    "E-book wzory, desenie"

    W sklepie CollageCollege czeka nowy zeszyt projektanta. Link do sklepu pod grafiką
    Obraz

    materiały edukacyjne dla projektantów i dekoratorów (link do sklepu - kliknij w grafikę)

    Obraz
    Obraz
    Obraz

    coś dla początkujących


    Obraz

    coś dla zaawansowanych

    Obraz

    Obraz

    Autor

    Nazywam się Olka Barczak i jestem multipasjonatką, optysemistką i jutronautką. Jestem zawodowcem od wnętrz. Znajdziesz u mnie wsparcie dla wnętrzarskiej pasji, profesji i biznesu.


    zapraszam do grupy na facebook'u
    kolory we wnętrzach

    Obraz


    Obraz
    tu też znajdziesz mój blog :)
    najlepsze blogi
    Follow on Bloglovin
    Obraz
    Zaprzyjaźniony BLOG
    wkreceniwdom.com.pl
    blog toplista
    zBLOGowani.pl

    RSS Feed

    Jestem autorem wszystkich tekstów i pomysły na posty również są moim dziełem. Zamieszczane przeze mnie treści obejmuje prawo autorskie dlatego uprzejmie proszę o uszanowanie mojej pracy. Wiele zdjęć wykonuję sama lub jestem ich właścicielem, pozostałe staram się opisywać lub prosić o pozwolenie na publikację. Jeżeli któreś ze zdjęć jest twoim dziełem i nie życzysz sobie jego publikacji - napisz a natychmiast to naprawię :)

    Bardzo dziękuję za każdy komentarz - Twoja opinia jest dla mnie ważna i inspiruje mnie do pracy :)