P.S. Wszystko zilustrowane najbrzydszymi zdjęciami, jakie kiedykolwiek znalazły się na moim blogu, ever!!!
Będzie o 10 największych błędach, które popełniają Polacy urządzając swoje domy i mieszkania.
Ograniczam się tylko do 10 niezrozumiałych i irytujących.
1. Niezdrowe ASPIRACJE – tak, zaczynamy od czynnika pośrednio związanego z aranżacją ale w znaczący sposób wpływającego na ostateczny wygląd i funkcjonowanie naszych domów. O co mi chodzi? Chodzi o nasze ambicje i kierowanie się opiniami innych oraz zaprzeczanie swoim prawdziwym potrzebom na, rzecz potrzeby chwalenia się przed światem swoim dziełem życia – domem. Wiele razy spotykałam się z tym, że przeciętna rodzina decyduje się na projekt domu, w którym salon ma powierzchnię przynajmniej dwukrotnie większą niż wystarczyłoby do wygodnego funkcjonowania, natomiast pokoiki dzieci, sypialnia dorosłych to potworne klity (najczęściej na nieustawnym poddaszu). Kiedyś rozmawiałam z klientką, która po kilku latach mieszkania w takiej właśnie „willi” ( tj. salon z jadalnią o pow. 80m2, kuchnia 40m2, hol 30 m2) przyznała się do tego błędu. Nie miała w tym dużym domu swojego pokoju a czas, który zawsze chciała spędzać na wykonywaniu rękodzieła (jej marzenie) spędzała na sprzątaniu ogromnego i uwaga wiecznie pustego domu!!! Z tych powierzchni na pokaz nikt nie korzystał – gości mieli rzadko, dzieci uciekały z domu przy każdej okazji a Pani domu nawet nie korzystała z kuchni bo jedzenie przynosił Pan domu gdyż był właścicielem kilku restauracji. Oczywiście przykłady można mnożyć ale chodzi zawsze o to samo – dokonując wyborów zbyt często kierujemy się tym, co zwykło się przyjmować za normę a nie prawdziwe potrzeby! Warto sobie dać trochę czasu na decyzje związane z budową domu i jego kształtem oraz funkcjonalnością – to naprawdę przekłada się na jakość życia. 2. Plan otwarty – przeceniany i często niezrozumiany pomysł na otwieranie przestrzeni. Najważniejszym jednak mankamentem tego rozwiązania jest brak gotowości na taki zabieg i późniejsze utyskiwanie na jego wady. W domu, gdzie się regularnie gotuje (zwłaszcza niezwykle wonną polską kuchnię tradycyjna) nawet przy dobrej wydajnej wentylacji nie unikniemy rozprzestrzeniania się zapachów na całej przestrzeni dziennej. To rozwiązanie przeznaczone jest także dla lubiących sprzątać – widok kuchni po obiedzie też nie należy do bardzo reprezentacyjnych – więc jeśli zdaje sobie z tego sprawę i nie przeszkadza Ci to – to ok. ale jeśli potem wprowadzasz do swojej otwartej przestrzeni różne zabiegi mające ukryć to, co niegodne oczom gościa – to zastanów się dwa razy. 3. Wiara, że istnieją idealne materiały wykończeniowe (czyt. niebrudzące i wiecznie trwałe). Nie ma takich i czas się z tym pogodzić. Każdy materiał czy to naturalny czy sztuczny posada taką samą listę wad jak i zalet. Jeśli coś mnie urzekło i marzę o tym, aby cieszyło moje oczy każdego dnia – to godzę się z tym, ze będzie wymagało mojej uwagi i będę musiała o to dbać. Więc, jeśli marzę o białej wykładzinie w sypialni, to nie będę się frustrowała, że muszę odkurzać częściej niż raz w tygodniu i na pewno nie wpuszczę do tego pomieszczenia psa z ubłoconymi łapami licząc, że dywan sam się wyczyści. Nie chodzi o to, że ja namawiam kogokolwiek do niepraktycznych rozwiązań, tylko chcę wyrazić swoją frustrację niemożliwymi oczekiwaniami niektórych klientów, którzy nie chcą podjąć odpowiedzialności za swoje wybory. Umówmy się, że życie w swej naturze w ogóle jest niepraktyczne i wymaga ciągłego naprawiania, sprzątania i powtarzania uciążliwych czynności. 4. Komplety mebli – to zawsze zły pomysł nawet jeśli to meble marki z najwyższej półki. Jedynym miejscem, gdzie takie rozwiązanie wygląda dobrze to salon meblowy. To estetyczne pójście na łatwiznę zdradzające brak gustu. Kropka. 5. Nieumiejętnie dobrane kolory. Nieumiarkowanie w kolorystyce. Jeden, zwłaszcza natężony kolor we wszystkich pomieszczeniach – horror! Czy ubieramy się na co dzień we wszystko w jednym kolorze – raczej nie. 6. Niespójność w stylistyce. Największą krzywdę zrobił niedoszłym dekoratorom tzw. styl eklektyczny a właściwie jego niezrozumienie. To naprawdę nie jest tak, że można mieszać wszystko ze wszystkim – to arcytrudna sztuka. Zawsze to porównuję do gotowania. Jeśli wrzucisz do miski po trochu wszystkich posiadanych w lodówce produktów w dowolnej ilości i przyprawisz wszystkimi przyprawami to masz duże szanse na co najmniej niestrawność. 7. Meble i sprzęty na pokaz. Po co kupujesz sofę za 30 tys. z przepięknej licowej skóry jeśli zakrywasz ją potem obskurnym kocem? Albo po co Ci dywan z Afganistanu, jeśli każesz go obchodzić szerokim łukiem domownikom? Właściwie to rozszerzenie punktu pierwszego ale moim zadaniem zasługuje na oddzielną kategorię. 8. Okna, których nie ma. Najpierw wydajesz mnóstwo pieniędzy na supernowoczesne piękne okna a potem je zasłaniasz okropnymi firankami i masą zasłon i to nieraz jeszcze mało bo zawsze można dołożyć rolety (wewnętrzne i zewnętrzne). Nie rozumiem tej sprzeczności? Naprawdę wszyscy chcą się aż do tego stopnia chronić przed światem zewnętrznym i światłem, na brak którego wszyscy narzekają? 9. Brak umiejętności zarządzania budżetem całej inwestycji – budowy lub wyposażenia w trakcie remontu. W praktyce wygląda to tak, że najwięcej niepotrzebnie i brawurowo wydanych pieniędzy idzie na pierwsze w kolejności działania na budowie, a te w kolejnych punktach listy są boleśnie okrajane i ostatecznie pieniędzy prawie zawsze brakuje na dokończenie projektu. Efekt – niedokończona elewacja, niewykończone wnętrza o braku stosownych dodatków już nie wspominając. Powód to nie brak pieniędzy, tylko brak kosztorysów i listy prac i wyposażenia. Do budowy domu czy urządzania mieszkania podchodzimy z ułańską fantazją i wiarą, że cud sprawi, że wystarczy nam pieniędzy. Proponuję się przyjrzeć tabelkom z wyceną np. fundamentów – pierwsza z prac na budowie – rzadko ktoś z tym dyskutuje i się targuje bo ulegamy euforii zaczęcia budowy w ogóle i to przesłania nam rozsądek. W wykończeniówce ten koszt, którego się dobrze nie kalkuluje to podłogi i ściany oraz sprzęt AGD – po mistrzowsku wciskany przez przedstawicieli handlowych za gigantyczne pieniądze. Zastanów się, czy naprawdę potrzebuje lodówki za 8 tys. złotych zwłaszcza, że może ci z tego tytułu braknąć na stół? Dlaczego mnie interesują cudze pieniądze? Bo często takie nieroztropne decyzje i ich skutki zrzucane są potem na mnie jako projektanta – przykład: oto moja przepiękna luksusowa kuchnia, za 100 tys. złotych znajdźmy sposób na zaprojektowanie i dopasowanie do niej salonu i jadalni – budżet 3 tys. (z projektem oczywiście). 10. Słynne wiadro w kącie – czyli brak miejsca na przechowywanie. Projektujemy pokoje kąpielowe, Spa w domu, alkowy i inne fascynujące funkcję ale nie ma w domu pomieszczenia gospodarczego na szczotki, na pranie, na pralkę czy inne mniej nadające się do ekspozycji rzeczy, bez których nie da się przecież funkcjonować. Widzę w zasadzie dwa skrajnie różniące się zjawiska w polskich domach – jedno to dom jak siedziba dla firmy sprzątającej – wszystko co się w nim znajduje ma ułatwiać sprzątanie i obsługę (w zasadzie jest domem modelowym jak perfekcyjnie sprzątać dom innych funkcji nie przewiduje się) – tu przedstawicielki znajdziecie na większości forów internetowych dla niepoznaki nazwanych „jak urządzić własne mieszkanie” – a rzeczywistości „jak sprzątać, co sprzątać i czym sprzątać 24/7/365?”. - oraz wersja druga – dom Carrington’ów – czyli właściciel zakłada że obsługą domu zajmą się niewidzialne krasnoludki załatwiającą wszelki brudne i niewygodne prace. Kropka – tyle na dziś. Mam tego więcej i jak będę mieć kiedyś znów zbyt dobry dzień i postanowię go sobie zepsuć to napiszę ciąg dalszy. To tyle, teraz Wasza kolej – proszę o bezwzględne, obraźliwe i złośliwe komentarze. |