Dzisiaj o czarnej stronie zawodu projektanta - bo przecież są i takie. W swojej karierze zaliczyłam już kilka dużych kryzysów, jeden całkiem solidny epizod wypalenia zawodowego, parę blokad, trochę chwilowych niemocy. Wiem coś na ten temat, wiem jak to boli, dręczy. Rzucałam tą robotę i odgrażałam się, że zostanę operatorem migomatu (czy jak to się tam nazywa). Ale oswoiłam się, przetrwałam, przepracowałam, znam. I o ironio!, przygotowując się do tego wpisu dopadła mnie ta cholera. No to już lekka przesada, prawda? A może to najlepszy moment żeby właśnie przyjrzeć się temu zjawisku? Walczyłam z kryzysem twórczym cały weekend (tak pracuję w weekendy - odpoczywam w tygodniu) - patrzyłam mu prosto w twarz. Oto moja relacja z chwilowego kryzysu projektantki wnętrz.
Nie ma nudnych kolorów, każdy ma niezwykłą historię, przekaz, oddziaływanie. Ten wpis miał być o kolorze popularnie nazywanym czekoladowym, ale przypomniałam sobie o tym, że ten blog ma mieć charakter edukacyjny, i że warto czasem sięgnąć do klasyki by pokazać coś niebanalnego. Dziś historia jednego koloru, zahaczająca o sztuki piękne - malarstwo i fotografię. Brąz o smakowitym czekoladowym odcieniu. KOLOR. Można o nim mówić poetycko i technicznie. Można studiować jego historię. Można poznać jego naturę i moc. Pytanie po co? Jeśli sam fakt, że jesteś projektantem, albo uważasz się za pasjonata wnętrz, nie jest wystarczająco przekonywujący, to mam bardziej racjonalne przesłanki. Bo kolor to klucz do emocji. Bo kolor ułatwia komunikacje. Bo kolor sprzedaje. Bo kolor Cię wyróżnia. Podkreśla indywidualność. Bo to potężne narzędzie.
Słyszeliście już „minimalism is death”. Nadeszła era maksymalizmu. We wnętrzach, w modzie, w sztuce. Minimalizm i maksymalizm. Są jak dwa przeciwstawne żywioły, jak ogień i woda, jak dieta 1000 kalorii i zapusty. „Less is more” czy „Less is bore”, a może „more is more”?
Rzadko piszę takie teksty, ale chyba pora na zmiany. Po prostu oburza mnie zdanie co niektórych o moim zawodzie – że to lukrowanie rzeczywistości. O nie! Oczywiście może projektowanie nie zbawi świata, ale przynajmniej zmienia go na lepsze. Napiszę to bo i tak nikt nie czyta, wszyscy oglądają obrazki, a tu się walczy o świadomość projektanta. |
nowość 2022!
|